sobota, 25 sierpnia 2012

pac pac plum

Sierpniowa deszczowa sobota, bardzo ładna.
Taka, że chciałoby się być kotem, zwinąć się w kłębek na kocim kocyku na parapecie, wyglądać przez okno i mruczeniem akompaniować śpiewającym smutnym kobietom.


piątek, 24 sierpnia 2012

Cytat podsumowujący

Pani Psycholog coraz bardziej oswojona. A może to ja otwieram się coraz bardziej? 
Kupiłam "Zwierciadło" a tam coś, o czym dziś rozmawiałyśmy.

"Zapominamy, o tym, że życie to nieustanna zmiana. A zapominamy między innymi dlatego, że jesteśmy totalnie odcięci od przyrody, która przecież nieustannie pozostaje w ruchu.

Rytm zmian biologicznych to proces niezatrzymywalny, a my też jesteśmy systemem biologicznym i też podlegamy tym zmianom. Tymczasem próbujemy je zatrzymać. Nawet jak w przełomowych momentach strasznie nam źle, niewygodnie, duszno, bronimy się przed zrobieniem kroku naprzód.
(...)
"ludzie boją się zmiany. Uciekają w chorobę, w nałogi, w wirtualny świat. Wmawiają sobie, że nic się nie zmienia, podczas gdy wszystko wokół staje się inne. Zużywają przy tym dużo energii na zakłamywanie rzeczywistości, co może być niebezpieczne dla psychiki, bo z jednej strony mają poczucie, że nie jest tak, jak starają się sobie wmówić, a z drugiej - to poczucie zagłuszają."
[Z wizytą u siebie, Alina Gutek, "Zwierciadło"]

środa, 15 sierpnia 2012

iiii wczesna jeeee-sień

Nic nie da udawanie, że to się nie dzieje. Nic nie da bohaterskie zakładanie sandałów, nawet gdy termometr wskazuje 15 stopni, z nadzieją, że „w ciągu dnia się ociepli”. 
Wiatr jest zimny, deszcz pada zbyt długo, wieczory są zbyt krótkie. Jesień, panie, 
za rogiem. Nawet jeśli w Szczecinie gorąco i grają na gitarze - jednego i drugiego zazdroszczę.

Są też znaki nieoczywiste. Jako zagorzała konsumentka balsamów do ciała, jestem szczególnie wyczulona na tzw okazje. Po powrocie z urlopu stanęłam w łazience przed półką z kosmetykami i odkryłam, że są tam jakieś nędzne resztki kremów z UV 30, tuby wyciśnięte i wykręcone w każdą stronę - obraz powakacyjnej nędzy. I co? I skuszona niską ceną, uprzednio sprawdzając datę ważności, nabyłam masło do ciała, uwaga, o zapachu trufli. W kuchni byłoby to raczej nie do zniesienia, w łazience jest całkiem przyjemne. Aromat ciasta, żeby nie powiedzieć Bożego Narodzenia, unosi się za mną, aż się moje kotki oglądają. Choć wolałabym jakiegoś kocura w męskiej skórze, bo celibat już mi doskwiera...

Kalendarz też już otwierałam na wrzesień, bo będę świadkiem (inaczej mówiąc starszą druhną? niebywała nazwa dla tej roli...) wstąpienia w małżeński związek Crazy M. i Grega. Bo narodzą się dzieci. Jesień będzie radosna i kropka.

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Uparcie i skrycie

Powróciłam z urlopu, starsza o rok, z Puszczą Romnicką pod powiekami, z uwiecznionymi (w nowym canonie, poprzedni aparat został „zniknięty” przez nieznanego sprawcę podczas jednej z imprez) roześmianymi paszczami przyjaciół.

Rower na Mazurach Garbatych jest nieodzownym pojazdem, umożliwiającym kontakt z tym co najlepsze: pokaźnymi pagórami, pod które trzeba wjeżdżać bardzo pilnując oddechu, ogromnymi połaciami lasu, niebem, malowniczymi siedliskami rozrzuconymi pomiędzy zielenią krajobrazu, który wygląda jak nadmuchany materac pełen zagłębień i wzgórków, plamami jezior, bagien, kałuż na łąkach.

W każdą pogodę
potrafią dostrzec oczy moje młode
niebezpieczną twą urodę …

Powróciłam więc do rzeczywistości i nie uniknęłam irytacji. Ale nie warto o tym pisać. Zamykam oczy i przywracam sobie spokój podśpiewując to, cośmy niezbyt składnie, bo nikt do końca nie pamiętał tekstu, nucili podczas marszu w najzimniejszy dzień tych tygodniowych wakacji.

Choć barwy ściemniasz
Choć tej wędrówki mi nie uprzyjemniasz
Choć się marnie odwzajemniasz

Najlepsze podsumowanie tego, że oto wkraczam w czwarte dziesięciolecie żywota i zamierzam być szczęśliwa, tak mi dopomóż...

Kocham cię życie
kiedy sen kończy się o świcie
A ja się rzucam
Z nadzieją nową na budzący się dzień