piątek, 24 maja 2013

Nie przegonię ręką z czoła czarnej chmury

W piątki często chodzę z głową większą niż ja cała, a że mi wzrostu nie brakuje, to czasem czuję się jakbym grzywką zahaczała o sufity. I nie, nie bujam w chmurach, raczej tłukę czołem w rzeczywistość.

Jedna z ważnych rozmów z Panią P., o blokadach, strachach i złościach. Uwielbiam celność jej pytań, po których otwierają mi się szufladki we łbie, choć wrażenie jest takie, jakby to były kamienne wrota, takie jak z jaskiń-labityntów z „Indiany Jonesa” i towarzyszy temu snop oślepiającego złocistego światła, gdy się otwierają. Tadaaam!

Po czymś takim wchodzę do biura i usiłuję uziemić się w korporacyjnych stresach, podejść do nich poważnie, ale cóż kiedy zawieszam się we wspomnieniu wczorajszych ADR'owych ramion przesilnych. 



 
„Te kłamstw oceany
Te niedobre przeczucia
Latające dywany
Nagłe serc ukłucia

Idzie na burzę idzie na deszcz „

czwartek, 2 maja 2013

Tommorow, for sure

Mam takich kolegów, co ogarnięci są, co kochają swoje kobiety i dbają o swoje dzieci. Mam wśród nich takich, których spotykam raz na rok. I dzięki którym wiem, że Nosowska miała rację, że trza czekać na "sowę" choć "wróbli", całkiem niezłych wokół, kręci się wiele. I że wciąż mam ochotę na użycie tej gitary co wisi na haku, a tak ładnie gra, gdy się ją dostroi do majowego weekendu.

I oni też motywują mnie do tego, bym po polsku, od poniedziałku spróbowała nowej formy treningu. M. mówi bowiem, nie lękaj się... Jeśli 15 minut będziesz truchtała,  a potem powłócząc nogami wrócisz do domu... Nie będzie wstydu.