sobota, 29 czerwca 2013

Ta ostatnia sobota

Podsupraska zieleń ładuje energią. Spacer Siłą Rzeczy zamieniam w marsz, aż towarzyszki protestują. Jest nas trzy, plus mała istota w wózku. Poza tym nic się nie zmieniło. Leżę w koniczynie i patrzę jak w sobotę białe smugi przepływają po niebie. Raczej rześko, jak na koniec czerwca. Alkierzowy obiad, kwas chlebowy, gadanie o codziennościach. Jak dobrze być z przyjaciółkami.

Przeglądam strony o crossficie, zgłębiam prawidłowe wykonania burpees, nawet wyciągnęłam uchwyty do pompek. Taka zajawka. Jak mówi młodzież „taka sytuacja”.
A ja się cieszę :)

czwartek, 27 czerwca 2013

I widzę Cię

Miałam dziś napisać o tym, że zaleję tęsknotę własnym potem i uduszę bólem mięśni, bo pierwszy w życiu trening obwodowy wyglądał na taki, który mi w tym bardzo pomoże. Jak jakiś obóz przetrwania, heh, pełna koncentracja od stacji do stacji, ale z kopem radości z wysiłku.

A tu usiadł przede mną mądry facet i jego życie. No i jego temperament. I choć doszłam już do pewnych wniosków w trakcie ostatniego tygodnia, to dziś się w nich tylko utwierdziłam. No jasne, że błysnął lodowatym niebieskim okiem, że musiałam macnąć te ramię wszechmocne, że uwielbiam jak mnie rozśmiesza. Ale chyba sobie poukładałam w łebku to i owo, bez histerii.

Niemniej jednak, jutro wyruszam na kolejny trening. Chcę być niezniszczalna :) 
I spokojna. I mieć fajnego hmm przyjaciela. 

A dziś w radio taki staroć olaboga:




poniedziałek, 24 czerwca 2013

POWER PUMP

Świat się kręci.

5 lat studiowania Baumana coś dla mnie znaczy, a w niedzielę zupełnie przypadkowo trafiam na wiadomości w TP1, gdzie pokazują zbojkotowany wykład. Do tego artykuł w neewsweeku, moje miasto nie jest takie, jakim go widzę lub chcę widzieć. Wielokulturowe, przyjazne, otwarte.

Ludzie z kraju dopytują, nawet dzwonią, a ja niezaangażowana, wiem tyle ile w gazecie napisali, ale przykro mi.

Słońce czerwcowe kochane, między chmurami, duszno. Ale nie narzekam, zmieniam fitness club na bardziej „południowy”, muszę dać sobie wycisk. Wszak endorfiny zrobią mi dobrze, to mam już przećwiczone w tzw. życiu. A Zdmuchnięty pisze mi „napierdalaj”. Najlepsza rada ever. Kto może niech trzyma kciuki.

;)


wtorek, 11 czerwca 2013

i will survive ;)

Ciocia dobra rada z wewnątrz głowy mówi: zajmij się sobą. Jedz 4 x dziennie, ćwicz z Chodakowską, nie pij wina bez okazji towarzyskiej. Nie wpierdalaj się w problemy okolicznych, jakby były twoimi własnymi.

Tak też zrobię. Mimo tego, że były ma nową, a ja trafiam na "dowodowe" zdjęcia najpierw przypadkiem, a potem z premedytacją. Owszem boli, ale nie zazdrość lecz jakieś poczucie obwiniania, że oto się ułożył, a ja nie.

Nie chcę tego, jak boni dydy nie chcę, więc wracam do pierwszego planu z pierwszego akapitu.

czwartek, 6 czerwca 2013

Get Back

Mam chęć postawić zasieki. Odciąć się od... no właśnie. Od przeszłości, tzw. reszty?
Od tego, że to co dostaję teraz, jest konsekwencją tego, co dawałam wcześniej? Albowiem dawałam z serca. Z przekonania. A dziś „nagle” zdaje mi się, że błędnie. Ale zaraz pojawia się myśl, że nie, że taki był czas...

Mam ochotę na radykalne posunięcia, lecz brak odwagi tłumaczę dobrem najbliższych.
Dziś o tym rozmawiałam, gdzie są granice cierpliwości, gdzie jest moment, żeby piznąć wszystko...

Wracam do domu, w planach ma pranie, myślę nad musztardowym sosem do kurczaka, ale jeden sms wyprowadza mnie z równowagi. I wracam do zgubnego schematu, a od poniedziałku myślałam, że jestem od niego... kurwa, no wolna, no.

W głowie przeprowadzam dialogi i te dobre i te trudne.
Rzeczywistość weryfikuje je na bieżąco.

Dobry nastrój, żeby wcisnąć gaz do dechy.


niedziela, 2 czerwca 2013

You&I bloodlines

10 rano, snuję się w szlafroku z oczami zalepionymi przydługim snem, telefon. Wiem, że zaraz w pośpiechu będę brała prysznic, pakowała stos ciuchów do szafy (ch...a pani domu ;) i tańczyła na palcach w kuchni, żeby zdążyć zjeść śniadanie. Bez pudła.

Bezbłędnie od początku fizycznie jesteśmy jak puzzle. Siła, ciepło, wzrok, temperament. Ruchy, dłonie, uścisk, humor. Oczy, ramiona, pośladki. Gadanie. Wzajemny pociąg, w każdym geście.

Po południu zamykam za nim drzwi. Nie wiem, czy myśli mam tysiąc czy jedną.