czwartek, 22 sierpnia 2013

Do kołyski

Dobranoc, słyszę co wieczór i tak jeszcze 7 dni, do telefonu. Bywam konserwą, zakutą w obawy, w nieprzerobione lęki, w doświadczenia co są ciężką puszką. Ale znalazł się Otwieracz. 

Dawno tyle się nie uśmiechałam. Solo, na kanapie, ze słuchawką ciepłą i w pudrze, albo w międzyczasie mieszam pierwsze w tym sezonie leczo. Zajebiste, z czosnkiem i chilli, wędzonym bekonem.

Ufam w to co mówi, co nie znaczy, że nie boję się, że życie wkroczy z maczetą i powycina te ładne kwiatki. A R. jakby i ugór kompletny mógł uprawiać. Taki zawodnik.

E. mnie zaskakuje wieczorną wiadomością, że Chojnacki bluesa w Trójce gra. I że mimo nostalgicznej pogody, cycki w górę. Rację ma. Nie ma co za dużo myśleć.

Bez znieczulenia
Bez niepotrzebnych niespełnienia
Myśli złych

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Perseidy

Tak się złożyło, że lakier na paznokciach palców u nóg mam lodowaty niebieski.
Tak się też złożyło, że patrzyłam dziś w te oczy, co powodują, że mięknę w okolicach lędźwi, bezwiednie, na zawołanie.

Trudność. Albowiem poligamia mnie nie interesuje. Łatwiej by było, gdyby nowy fatygant był już na wyciągnięcie ręki, tudzież na wciśnięcie klawisza w telefonie, żeby był za godzinę. Co też daje do myślenia, bo do Adr'a nie dzwonię, kiedy tylko zechcę. Nie mogę przecież. Taka sytuacja, jak mawia młodzież.

Na balkonie sierpień pełną gębą. Kociary rozciągnięte całą powierzchnią rudych futer na pcv, łapią ciepło. Ja łapię wzrokiem perseidę i oczywiście myślę życzenie. Żeby, żeby, żeby. Czekam no.

niedziela, 18 sierpnia 2013

Wróćmy na jeziora

W ostatniej chwili zaliczone najlepsze jezioro i najsmaczniejsza smażona ryba. Bo lato się kończy przecież. Widać i czuć w zimnych nocach. Ale skóra jeszcze złapała kolejny odcień brązu, głowa odpoczęła w śmiechu z czterech damskich gardeł, no i chyba jeszcze ten spokój, gdy myślę o następnym miesiącu. I kolejnych, niech się przyznam. Bo jest ktoś, kto kto ma zamiar się w mojej jesieni umościć, poczynając od ostatniego sierpniowego weekendu, gdy będę go miała na całe dwa dni.

Uwielbiam moje przyjaciółki, uwielbiam smakowanie wina na karimacie, scrabble z hasałami „naga” i „napalona” oraz „wódko”, zakwasy po morderczych rozgrywkach w badmintona na polanie. Mam szczęście.

Lubie też myśl, że w ogóle spotykam ludzi, którzy pojawiają się w moim życiu po coś, są wartościowi i mam nadzieję, że działa to też w drugą stronę. Krótka rozmowa przez telefon z Adr'em, wiem, że facet zjawił się znienacka (jeszcze trochę i minie rok) i pokazał mi jaką kobietą jestem. Może nawet trochę postawił mnie na nogi. Mam szczęście, mimo wszystko.

A dziś lekko przeziębiona, na antybiotyku po kleszczu, zmęczona spaniem w namiocie i tak mam szczęście, bo czekam na wieczorną konwersację zagraniczną, póki co.
I mam wrażenie, że jednak jeszcze trochę tego lata przede mną.

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

czas przyszły wakacji

Tydzień urlopu zaczynam poniedziałkiem, jakżeby inaczej, ale takim, po którym i tak czuję się jak po pracy. Nerw jaki mnie dziś nosił, wynikał z tego że to nie był poniedziałek urlopu dla mnie, tylko klasyczny poświęcony.

Jutro jeszcze kilka sprawek i ruszam ku rodzinie stolicznej, a jeszcze trochę i wracam ku jezioru podaugustowskiemu. W pierwszej wyprawie atrakcją będzie dziecko rodzinne i wanna, w drugiej zaś te moje baby ukochane pod namiotem.

Wciąż jeszcze urlop solo, bo absztyfikant ciągle zagraniczny, acz snuje plany. Moja perspektywa, co prawda sięga zaledwie dzisiejszego wieczoru, gdy tradycyjnie zamruczy basem do słuchawki, ale o jego przyszłości lubię słuchać. Uwzględnia mnie w niej.

wtorek, 6 sierpnia 2013

32

Taki sierpień to ja mogę codziennie :)




niedziela, 4 sierpnia 2013

flojdzi o tęsknocie, po pierwszej nutce

Obserwuję liczby wokół znajomości i mam pozytywne wnioski. Siedem dni i siedem przepysznych róż, dwugodzinne połączenia zza zachodniej granicy, jeden kleszcz porandkowy. Bo jakoś tak do lasu i nad rzekę nas ciągnie. Cztery spotkania.

Jestem dobrej myśli.