Chciałabym napisać, że wkładam czarny płaszcz i wychodzę w noc. Ale wkładam cienki beżowy trencz i oto spotykam dzień, który mnie molestuje śniegiem w maju. Oczy mam okrągłe, zaskoczone szronem, ale idę, bo jadę do pracy.
Chwilę tupię długimi, bo na czarnych, zamszowych obcasach, nogami.
Sąsiedzi na parkingu skrobią szyby w autach. Otóż przypomina mi się:
"Ku niemu wszystkich podnoszą się oczy,
Stoi na koniu, a jako rozwiodła
Szeroko cienie sterczących warkoczy,
Na śnieżnej górze wybujała jodła;
Tak go szeroki płaszcz dokoła mroczy.
Czarny płaszcz, czarny hełm i godła"
No dobra, Grażka. Jasny trencz, biały ford i jodła.