W życiu współczesnej samotnej kobiety nie
brakuje wyzwań. Trzeba na przykład realizować korporacyjny budżet
i sprzedawać się firmowej publice, prezentując entuzjastycznie
niekoniecznie korzystne tabelki. Nadrabiając energią, tempem i
wyprężoną optymistycznie piersią. Na szczęście z fenomenalnym
skutkiem.
Trzeba znaleźć takie miejsce
parkingowe pod blokiem, żeby sąsiedzi myśleli, „skubana,
wcisnęła się tak, że nie rozjeżdża trawnika i nie ryzykuje
zarysowaniem lakieru”. Trzeba tachać siaty i udawać, że to świetnie, bo to doskonale rzeźbi ramiona.
Trzeba zdążyć zaplanować urlop tak,
żeby umyć okna, rozwiesić wiosenne firany i ugościć
nadciągających ze stolicy najbliższych i jeszcze mieć czas tylko
na osobiste opalanie bicepsa w ładnych okolicznościach przyrody.
I jeszcze mieć cierpliwość i miłość,
żeby czekać. Czekać na siłę, ciepło, humor i zazdrość. No kto
by nie chciał? Ja chcę, ale jest to wyzwanie.