Mierzę wysokość obcasów.
Niepotrzebnie, jak się okazuje. Jest dwumetrowcem, ale bez wąsów,
na przekór Tymańskiemu. Przypomina mi kolegę ze studiów. Takie
same uśmiechnięte opowieści i być może tembr głosu. Dobry
tembr.
Znajomy znajomej. Marine, stolarz i
motocyklista. Połączenie spokoju, uśmiechu i zdecydowania. Jak w
lustrze, łącznie z ascendentem. Ale nie znam człowieka przecież. No to się umówił ze
mną na wszelki wypadek jeszcze raz, na niedzielę. I dzwonił. I
mówił, że zadzwoni. Na humor +10. Na zdrowie.
Blokadki i szufladki w głowie dają
znać. Ale ma być ładna pogoda.