Wracam tam, jak najprędzej będę mogła.
Wschodzi i kiełkuje poczucie spokoju. Jak zwykle po grzebaniu się w ziemi, po fizycznej, nielekkiej pracy, po wdychaniu parnego powietrza ze schnącego zielska, świeżo wydłubanej z gleby marchwi i cebuli. Ścięgna bolą jak po jodze, umysł rozciągnięty jak po medytacji, paznokcie zrujnowane, jak to po pieleniu.
Życie chyba w pełni. W wieku lat trzydziestu poczułam się usprawiedliwiona do robienia bardzo różnych rzeczy, bez potrzeby uzasadniania ich. I to może być naprawdę ciekawe.