Czekam, aż marzec wystartuje. Na
bociany czekam, zwłaszcza na jednego, długonogiego, aktualnie w
cieplejszej Francji, czekam, żeby pocałować go czule w dziób. O
rany, jak czekam.
Czekam, na to czy ten biznes, który
przyprawia mnie o niezdrowe emocje, działanie w hektycznym tempie,
ale też o rekordowe premie, utrzyma poziom. Dziś w korpo jestem
przodownikiem pracy, ale ważniejsze jest to, że mam satysfakcję i
mimo wszystko, że mam czas i apetyt na kolejne rozgrywki.
Czekam, lada dzień na Kult
akustycznie, na to, aż mi się zechce znów regularnie trenować
ospały nieco, po zimie, własny tyłek.
Czekam, na Ukrainę.
Wiosno, Давай!