Rosół Crazy M. z domowym makaronem.
Ulepiona w nowej kuchni dobra pizza. Mała Zośka właśnie skończyła
dwa miesiące i jest jest przesłodka. Kręci głową ku
czarno-biało-czerwonym obrazkom w książeczce, ślini mi ramię i
jest podobna do ojca Magika. Dużo mówię o tym, nad czym pracuję.
O tym, jak nad sobą pracuję. Jestem bowiem z przyjaciółmi. Ciepło
no.
Za moment pokażę im R. Jest w tym
jakaś obawa, bo trzeba zetknąć ze sobą stare i nowe, i oba ważne.
Choć widzę, jak na samą wieść o tym, otoczenie reaguje uśmiechem
i ulgą jakąś, że oto ja też być może wreszcie odnalazłam swój
przystanek. Oby na długo, oby, R. nie ma co do tego wątpliwości.
Ja głośno tego nie stwierdzam, ale w zaciszu czterech ścian snuję
plany tak konkretne, jak romantyczne. Trochę mi z tym głupio, a
trochę zajebiście.