Od sobotniego koncertu nie mogę i nie chcę się uwolnić:
A dziś po pracy zamiast obiadu bułka, parówki i sok pomidorowy na ławce nad zalewem, 10 min jazdy za miasto. Stres hamuje mi swobodny przepływ krwi, więc marznę zbyt szybko, ale na chwilę bezmyślności zdążyłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz