W piątki często chodzę z głową
większą niż ja cała, a że mi wzrostu nie brakuje, to czasem
czuję się jakbym grzywką zahaczała o sufity. I nie, nie bujam w
chmurach, raczej tłukę czołem w rzeczywistość.
Jedna z ważnych rozmów z Panią P., o
blokadach, strachach i złościach. Uwielbiam celność jej pytań,
po których otwierają mi się szufladki we łbie, choć wrażenie
jest takie, jakby to były kamienne wrota, takie jak z
jaskiń-labityntów z „Indiany Jonesa” i towarzyszy temu snop
oślepiającego złocistego światła, gdy się otwierają. Tadaaam!
Po czymś takim wchodzę do biura i
usiłuję uziemić się w korporacyjnych stresach, podejść do nich
poważnie, ale cóż kiedy zawieszam się we wspomnieniu wczorajszych
ADR'owych ramion przesilnych.
„Te kłamstw oceany
Te niedobre przeczucia
Latające dywany
Nagłe serc ukłucia
Te niedobre przeczucia
Latające dywany
Nagłe serc ukłucia
Idzie na burzę idzie na deszcz „
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz