sobota, 30 lipca 2011

Now, time for me is nothing cos I'm counting no age

Tydzień do trzydziestych urodzin zacina się na obserwacjach dotyczących różnicy wieku, przemiany pokoleń, rozbieżności między samopoczuciem [oscylującym gdzieś w okolicach wartości 24 na osi lat], a reakcjami tzw. społeczeństwa. Takoż było i dziś.

Zabrałam dwójkę nastoletnich autostopowiczów; rozmawialiśmy o festiwalach, wakacjach/urlopach, pogodzie też. Mówili mi "proszę panią" i "do widzenia". Zapewne, gdy wysiedli z mojego samochodu, powiedzieli coś w rodzaju : "wyluzowana jak na swój wiek", albo "czemu moja matka nie nosi takich trampek?"

I ain't happy, I'm feeling glad
I got sunshine, in a bag
I'm useless, but not for long
The future is coming on

[Gorillaz - Clint Eastwood]

poniedziałek, 18 lipca 2011

Gdy głupota z biedą już mnie mają ...

Praca, potem codziennie biegiem do szpitala, duszne niedomyte ubikacje i sale, biegiem do domu, byle jaka kolacja, przełączana w nieskończoność drzemka - rano zamiast budzika. Nieudana operacja, bliska mi osoba słaba, wymęczona. Ja z jednej strony bezsilna, z drugiej działająca jak maszynka.

Schemat złamał Em. "Przenocujemy w namiocie?" Chwila pakowania, jakieś 40 km,
i brzozy szumiące bielą na zielonej tafli wody, ognisko, joint, inna perspektywa. Rano powrót do kieratu, ale już z czymś innym w głowie.

Czasami najprostsze sposoby są najtrudniejsze do wymyślenia, gdy człowiek jest już tak zaplątany w wynajdywanie wyjść z labiryntu, że nie bierze pod uwagę pójścia prosto przed siebie.

niedziela, 10 lipca 2011

koper, ogórki i inni

Niejednokrotnie przekonałam się, że świat z perspektywy babcinych działkowych zagonków jawi się zupełnie inaczej, niż zza szyby korporacyjnego samochodu.

Oprócz szczerego życzenia, aby w trudnych chwilach zamieniać się w biedronkę na metrowym koprze, pośród ogórków, przychodzą mi do głowy wnioski o wiele cenniejsze i jakoś lepsze po prostu, niż gdziekolwiek indziej.

środa, 6 lipca 2011

NO WOMAN, NO SMILE

Lubię trafiać na wesołe, mądre kobiece oczy. Czasami jest tak, że złapię się wzrokiem
z jakąś babeczką i od razu obie wiemy, że JESTEŚMY OK.
Porozumienie ponad okolicznościami.

Ostatnio zdarzyło mi się takie sprzężenie po chrzcie znajomego malucha w kościele,
a zajmując miejsca przy stole na chrzcinach, obie już pilnowałyśmy, aby usiąść blisko siebie. To co się dzieje później, to już pośrednie efekty. Doszukiwanie się wspólnych znajomych, albo upodobań (muzycznych? kulinarnych? whatever), tematy do rozmowy spadają z nieba, wymiana nr tel.... itd.

Fajne dziewczyny mają fajne podejście do swoich byłych i aktualnych chłopaków, do swoich dzieci, romansów, a nawet do jedzenia tonącego w kremie ciasta.
No i jak się na taką trafia, to się po prostu wie. Się wie.