sobota, 30 lipca 2011

Now, time for me is nothing cos I'm counting no age

Tydzień do trzydziestych urodzin zacina się na obserwacjach dotyczących różnicy wieku, przemiany pokoleń, rozbieżności między samopoczuciem [oscylującym gdzieś w okolicach wartości 24 na osi lat], a reakcjami tzw. społeczeństwa. Takoż było i dziś.

Zabrałam dwójkę nastoletnich autostopowiczów; rozmawialiśmy o festiwalach, wakacjach/urlopach, pogodzie też. Mówili mi "proszę panią" i "do widzenia". Zapewne, gdy wysiedli z mojego samochodu, powiedzieli coś w rodzaju : "wyluzowana jak na swój wiek", albo "czemu moja matka nie nosi takich trampek?"

I ain't happy, I'm feeling glad
I got sunshine, in a bag
I'm useless, but not for long
The future is coming on

[Gorillaz - Clint Eastwood]

7 komentarzy:

  1. Cześć Dzień Dobry. Może wpadniesz na malinowy herbapol i parę glamrockowych hitów?

    OdpowiedzUsuń
  2. Wolałbym ósmą płytę Blur niż całkiem niezłe Gorillaz. Tak w ogóle to Clint Eastwood był pierwszą mptrójką jaką w swoim życiu odpaliłem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Och, Zdmuchnięty, zjawiłeś się niemal jak duch. Chętnie wpadnę, podaj adres.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzień dobry Dzień Dobry. A da się tu jakąś prywatną wiadomość wysłać albo mejla jakiegoś?

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. o to jest jednak więcej osób przed trzydziestką będących mentalnie koło 24, miło słyszeć, czytać:) a fajne trampki to podstawa:)
    salami

    OdpowiedzUsuń
  7. Salami, każdy szanujący się hipster musi mieć "fajne trampki" ;)

    OdpowiedzUsuń