niedziela, 20 maja 2012

Please allow me to introduce myself


Pani psycholog ubiera się na szaro albo na zgniłozielono, ale chyba tak musi.
Ja wpadam w wielobarwnej chuście i z torbą z frędzlami, ale tak lubię. Zaraz okazuje się,
że pani może mdła na zewnątrz i w rozmowie nie jest słodka, za to ze mnie wyciąga wszystko co gorzkie i cierpkie.

Pac pac plum, kilka celnych pytań i widzę cindarellę, którą z siebie zrobiłam,
a którą nie jestem. Rozmowa z nieznajomą i nareszcie w oddali pojawia się
niewyraźna Małgorzata Nikołajewna. 

Wlewka z gipsu w tors
Niech serce zrasta się,
Temblakiem, podparta lewa pierś
[Nosowska]