wtorek, 5 kwietnia 2011

Aż tu nagle kwiecień.

 Oto pośród snów nerwowych o depresyjnych zachowaniach mojego brata, remontem 3/4 mieszkania w dwa dni, pomiędzy sprzątaniem kocich kłaków i wyborem rolet, przeskakiwaniem nad pierdyliardem rzeczy zgromadzonych w sypialni z tytułu wspomnianego remontu (żyliśmy jak w akademiku, co miało swój urok: filmy oglądane na laptopie od przyjścia z pracy do nocy, picie piwa w łóżku i brak dylematu "co na obiad" wynikający z niemożliwości gotowania :))... 

Oto wylądowały bociany.