piątek, 27 września 2013

every smile you fake

Rosół Crazy M. z domowym makaronem. Ulepiona w nowej kuchni dobra pizza. Mała Zośka właśnie skończyła dwa miesiące i jest jest przesłodka. Kręci głową ku czarno-biało-czerwonym obrazkom w książeczce, ślini mi ramię i jest podobna do ojca Magika. Dużo mówię o tym, nad czym pracuję. O tym, jak nad sobą pracuję. Jestem bowiem z przyjaciółmi. Ciepło no.

Za moment pokażę im R. Jest w tym jakaś obawa, bo trzeba zetknąć ze sobą stare i nowe, i oba ważne. Choć widzę, jak na samą wieść o tym, otoczenie reaguje uśmiechem i ulgą jakąś, że oto ja też być może wreszcie odnalazłam swój przystanek. Oby na długo, oby, R. nie ma co do tego wątpliwości. Ja głośno tego nie stwierdzam, ale w zaciszu czterech ścian snuję plany tak konkretne, jak romantyczne. Trochę mi z tym głupio, a trochę zajebiście.