poniedziałek, 12 sierpnia 2013

czas przyszły wakacji

Tydzień urlopu zaczynam poniedziałkiem, jakżeby inaczej, ale takim, po którym i tak czuję się jak po pracy. Nerw jaki mnie dziś nosił, wynikał z tego że to nie był poniedziałek urlopu dla mnie, tylko klasyczny poświęcony.

Jutro jeszcze kilka sprawek i ruszam ku rodzinie stolicznej, a jeszcze trochę i wracam ku jezioru podaugustowskiemu. W pierwszej wyprawie atrakcją będzie dziecko rodzinne i wanna, w drugiej zaś te moje baby ukochane pod namiotem.

Wciąż jeszcze urlop solo, bo absztyfikant ciągle zagraniczny, acz snuje plany. Moja perspektywa, co prawda sięga zaledwie dzisiejszego wieczoru, gdy tradycyjnie zamruczy basem do słuchawki, ale o jego przyszłości lubię słuchać. Uwzględnia mnie w niej.