wtorek, 17 lipca 2012

Znikła w deszczu

Dobrych wrażeń z wyjazdu na bluesa w Suwałkach jest bez liku.

Choć są też wnioski, że bronią kobiety nie jest już seksapil, lecz asertywność i stanowcza uprzejmość. Mimo, że wydawało nam się, że nasze zmoknięte grzywki są skuteczną metodą odstraszania zawianych adoratorów - nie do końca tak było. Dwie dziewczyny i największy radziecki namiot na kempingu, to dla niektórych oczywisty i zachęcający komunikat.

Ale wracając do pozytywów, dzięki przyjaciółce E., pewnemu perkusiście, który uśmiechem zahaczał o mnie kilkanaście razy w Rozmarino i potężnej dawce muzycznej energii, to był bardzo udany weekend. Tylko muszę odrobić lekcje z historii polskiego bluesa, bo chyba trochę późno odkrywam takie perełki jak "Oślepił mnie deszcz" Breakoutu.

Wczepiam się każdą komórką w te miłe sygnały i ładuję baterie.
Dziękuję i proszę o jeszcze.

Nie wiem czy wiedziała że, gdy do niej śmieje się
Nagle mnie oślepił deszcz . . . i ją ukrył gdzieś
Znikła gdzieś w deszczu