sobota, 29 czerwca 2013

Ta ostatnia sobota

Podsupraska zieleń ładuje energią. Spacer Siłą Rzeczy zamieniam w marsz, aż towarzyszki protestują. Jest nas trzy, plus mała istota w wózku. Poza tym nic się nie zmieniło. Leżę w koniczynie i patrzę jak w sobotę białe smugi przepływają po niebie. Raczej rześko, jak na koniec czerwca. Alkierzowy obiad, kwas chlebowy, gadanie o codziennościach. Jak dobrze być z przyjaciółkami.

Przeglądam strony o crossficie, zgłębiam prawidłowe wykonania burpees, nawet wyciągnęłam uchwyty do pompek. Taka zajawka. Jak mówi młodzież „taka sytuacja”.
A ja się cieszę :)