piątek, 24 maja 2013

Nie przegonię ręką z czoła czarnej chmury

W piątki często chodzę z głową większą niż ja cała, a że mi wzrostu nie brakuje, to czasem czuję się jakbym grzywką zahaczała o sufity. I nie, nie bujam w chmurach, raczej tłukę czołem w rzeczywistość.

Jedna z ważnych rozmów z Panią P., o blokadach, strachach i złościach. Uwielbiam celność jej pytań, po których otwierają mi się szufladki we łbie, choć wrażenie jest takie, jakby to były kamienne wrota, takie jak z jaskiń-labityntów z „Indiany Jonesa” i towarzyszy temu snop oślepiającego złocistego światła, gdy się otwierają. Tadaaam!

Po czymś takim wchodzę do biura i usiłuję uziemić się w korporacyjnych stresach, podejść do nich poważnie, ale cóż kiedy zawieszam się we wspomnieniu wczorajszych ADR'owych ramion przesilnych. 



 
„Te kłamstw oceany
Te niedobre przeczucia
Latające dywany
Nagłe serc ukłucia

Idzie na burzę idzie na deszcz „