czwartek, 22 sierpnia 2013

Do kołyski

Dobranoc, słyszę co wieczór i tak jeszcze 7 dni, do telefonu. Bywam konserwą, zakutą w obawy, w nieprzerobione lęki, w doświadczenia co są ciężką puszką. Ale znalazł się Otwieracz. 

Dawno tyle się nie uśmiechałam. Solo, na kanapie, ze słuchawką ciepłą i w pudrze, albo w międzyczasie mieszam pierwsze w tym sezonie leczo. Zajebiste, z czosnkiem i chilli, wędzonym bekonem.

Ufam w to co mówi, co nie znaczy, że nie boję się, że życie wkroczy z maczetą i powycina te ładne kwiatki. A R. jakby i ugór kompletny mógł uprawiać. Taki zawodnik.

E. mnie zaskakuje wieczorną wiadomością, że Chojnacki bluesa w Trójce gra. I że mimo nostalgicznej pogody, cycki w górę. Rację ma. Nie ma co za dużo myśleć.

Bez znieczulenia
Bez niepotrzebnych niespełnienia
Myśli złych