sobota, 5 stycznia 2013

teren zaminowany

Te święta są inne. Trochę nas mniej, a o wiele więcej. Od kilku dni, cieszę się małym aniołkiem mojej Sister. A Ona taka dorosła, taka „mama” i strasznie mi z tego powodu „dumnie” :)

Ale żeby nie było, że jest sielsko.. Jest taki dowcip rysunkowy, dwóch facetów idzie obok siebie, teczki, krawaty – prawdopodobnie zmierzają do pracy. Jeden pyta drugiego:
„Co dostałeś na święta?”, a ten odpowiada „Pierdolca.”

Pomijając coraz trudniejszy z wiekiem charakter mojej Babci, to kumulacja nastrojów, opinii, osobowości, ale i fizycznej obecności na kilku metrach kwadratowych kuchni, powoduje, że cierpliwości jednak nie wystarcza. Zabieram gary i uciekam do siebie. Odpalam piekarnik, żongluję deskami, ganiam koty i już... uff.. Tak to ja się mogę szykować do świąt.

A między tym wszystkim, ja – tęsknota. Za niebieskim spojrzeniem, za najlepszym dotykiem, za tym szelmowskim uśmiechem, za za za za... Za daleko. Za ile czasu się zobaczymy.
 
dom pusty czeka aż mnie powita
kwiatem co bez wody łka
i martwą ciszą wokół
minę mam
jakby to oaza była
przecież ja
tak kocham święty spokój