poniedziałek, 3 września 2012

off-road w welonie

Wieczór panieński Crazy M. przyprawił nas o uśmiechy na kilka dobrych dni i,
mam nadzieję, na każdą chwilę, w której będziemy go wspominać. Żwirownia, las, przeprawa przez rzekę, wyciągarka po zmroku, aby odkopać pięknego nissana patrola z błota, to kilka z  atrakcji jakie przygotowałyśmy przyszłej pannie młodej.

M. z dumą i honorem, w kaloszach i welonie z firanki, uczyła się jazdy w trudnym terenie, aby podołać w przyszłości również trudom małżeństwa: ruchomym piaskom, zdradliwym zakrętom, górkom, które niby niepozorne, a okazują się trudne do pokonania, uciążliwym warunkom środowiskowym... Takie zmagania, pewnie także w życiu, przynieść jednak mogą 100 kilo satysfakcji. A jej druhny ubawiły się tak, że do dziś mają zakwasy od linki i kręcenia kierownicą i banana na twarzy.

Chyba mam nowe, ekstremalne hobby, ale jeszcze boję się zaryzykować stwierdzenia, że może być to nasz instruktor 4x4 ;)