środa, 18 kwietnia 2012

Brazylijski serial już nie cieszy jak kiedyś

To, że w najbliższą sobotę moja osobista siostra zostanie małżonką bardzo miłego faceta, oczywiście napawa mnie radością nie do opisania. To jednak, że zakupiona na tę okazję sukienka w kolorze ognia i rewelacyjne kolczyki, nie odpędziły chmur znad mojej głowy - nie jest fajne. Dopiero najmądrzejsza na świecie moja fryzjerka,  zajmując się włosami włożyła mi chyba przy okazji do głowy trochę tzw. życiowych prawd. W dobrej formie - bez nachalnego pocieszania, ze zrozumieniem - ze spojrzenia w oczy i to przez lustro.

Podobnie mam po mailach, które przychodzą o 3.33, a czytam je obudzona dziwną siłą
o 3.50. I get by with a little help from my friends, czyż nie?

Jasne, że zamierzam na weselu najdłużej tańczyć i najgłośniej śpiewać stolat. Mam tylko nadzieję, że jako świeżo upieczonego singla nie posadzą mnie przy nastoletnim kuzynie od strony pana młodego, albo cioci Jadzi, która mogłaby napisać poradnik "100 pytań (których nikt nie zadał) i 200 odpowiedzi nt. żylaków", bo jeden + jeden jest łatwiejsze do zaaranżowania, niż jeden + mokre oczy od czasu do czasu.