sobota, 9 czerwca 2012

prace ręczne

Zamknęłam firmę. Odebrałam rower. Pojechałam nad staw. Utonęłam w przyrodzie.

Radzę sobie, choć czasem wchodzę na niebezpieczne poziomy irytacji. A czasem po prostu śmieję się sama z siebie, gdy techniczne upośledzenie bierze górę nad cierpliwością lub w ogóle chęcią zrobienia czegoś. Np sklejenia uchwytu do prysznica. Napompowania i nasmarowania różnych rowerowych części, celem przygotowania pojazdu dwukołowego do lata. Instalacji programu do zdjęć lub do konwertowania na empetrójki. Naprawy żaluzji.
Nie wiem, nie znam się, zarobiona jestem.

Doprawdy, szukam jakiegoś Zdzicha Złotej Rączki.

3 komentarze:

  1. właśnie.
    w takich oto momentach nie mam męskiej ręki.
    sama muszę wszystko a ostatecznie ratuje rodzony ojciec.
    na szczęście.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podobno można skorzystać z usług firmy pt. "Mąż do wynajęcia" :-) Właśnie takie Złote Rączki przybywają z odsieczą. Aczkolwiek płatną :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma nic za darmo ;) Obcy Zdzichu weźmie kasę, Osobisty Zdzichu coś innego. Ale dawanie i branie musi być w równowadze, takie jest odwieczne prawo natury, więc nic w tym złego :)

    OdpowiedzUsuń